Marcin, „Taniec z Bogami i Boginiami”, 2024
Jest już kilka dnia po warsztacie, a jakbym wciąż na nim był. Wchodząc w życie, odbija się w kolejnych zdarzeniach.
Warsztat o micie, który przeżywam w swoim życiu, o schematach, w których nieświadomie trwałem, o moich mechanizmach obronnych radzenia sobie ze światem i z sobą. Mógłbym napisać, że po prostu odgrywaliśmy jakieś scenki w fajnym towarzystwie, a w tych „banalnych” scenkach pokazało się całe moje życie, odsłoniły się wyparte jego elementy. Nie rozumiem tego co tam się zadziało, czuję to co się zadziało. Każde spotkanie w trakcie i pomiędzy ćwiczeniami jest dla mnie znaczące, działające jako całość, która doprowadziła mnie samego do prawdy o mnie samym. Siedzę teraz i czuję co jest dla mnie karmiące w życiu, co jest moją drogą, jednocześnie przestałem słyszeć udręczający głos, zastanawiający się co mam robić, dlaczego to nie działa. Zastąpiło to zaufanie i radość poznania nieznanego, radość z tego, że nie wiedzieć wszystkiego i dać się zaskoczyć to błogosławieństwo.
To już, któryś warsztat w Nowej Morawie jednak ten dla mnie był, najmocniejszym, tym który przeniknął mnie do kości, wyciągnął najgłębsze lęki i je transformował. Czułem wcześniej magię na warsztatach, ale wciąż wątpiłem, na tym wątpienie znikło, tyle rzeczy działo się „przypadkiem”, że moja głowa już nie była w stanie się temu oprzeć i spadła
Spontaniczne przestawienie, które przygotowaliśmy, jednego wieczoru pokazało mi jakiego życia chcę, życia wśród kochających, radujących się ludzi. Życia w kreacji we wspólnocie. Kiedy to pisze, na zmianę uśmiecham się i zbiera mi się na łzy radości. Chcę się tym dzielić, żeby świat był coraz pełniejszy tej „banalnej” magii.