Mateusz, warsztat szamański Wędrówka Bohatera
Miałem ogromny opór przed przyjazdem, ale poszedłem za wewnętrznym zewem i nie żałuję. Była to przygoda mojego życia.
Miałem okazję doświadczyć wielu rzeczy, na które sobie wcześniej nie pozwalałem, a w gruncie rzeczy chciałem ich spróbować, jak na przykład spontaniczny taniec czy krzyczenie na całe gardło. Poczułem się w swoim ciele jak u siebie w domu, a nie jak na poligonie jak dotąd 😉
Serdeczna, ciepła atmosfera. Nie wiadomo jak, ale udało się harmonijnie połączyć dobrą zabawę, poważną pracę i intymne misterium. Miałem możliwość stanąć twarzą w twarz ze swoimi własnymi lękami i ograniczeniami, i gdy wyszedłem z tej potyczki zwycięsko, to wszystko zaczęło płynąć. Poczułem przedsamk pełni mojego potencjału. Coś zmieniło się nieodwracalnie i po powrocie wszystko zaczęło się dziać w inny sposób, w innym rytmie. Nie wiadomo co będzie dalej, ale takie jest prawo Wędrówki; jednak wielka nagroda czeka na końcu drogi więc nie można się poddawać 🙂
No, tyle. Dziękuję za ten szczęśliwy traf, patrząc na to wszystko to trochę czuję się tak, jakbym to nie ja chciał tam przyjechać, ale cały świat tego chciał, nawet bardziej niż ja. Coś jednak znika, i trochę mi żal. Niektóre codzienne rzeczy bardziej mnie męczą. Trudno odpędzić myśl o tym, że mogłbym ten cenny skarb utracić. Tą wyższą percepcję, i to zakorzenienie. Trudno to nazwać… to tak jakby język przepływu, który dawno dawno temu znałem, ale zapomniałem, ale na szczęście niektórzy go pamiętają 🙂 Bezimmieny, wielobarwny klucz do wszystkich drzwi. Oko hipermaterii, którego jestem źrenicą.
Jak można to zgłębiać na co dzień, poza ćwiczeniem uważności? (i kręceniem biodrami 😉 )
Może po prostu musze znaleźć sobie Kobietę, i to przez duże K, co? Demon i bohater są bardzo wygłodniali …
Mateusz, warsztat szamański Wędrówka Bohatera