Kasia, warsztat szamański Śmierć i Odrodzenie
coraz realniej, prawdziwiej widzę sytuacje, życie, ludzi, samą siebie…coraz wyraźniej wiem czego chcę i staram się to wyrażać…akceptuję, że nie rozumiem….i już nawet nie chcę zrozumieć…chcę czuć
opisać nieopisywalne….
trudno ubrać mi w słowa te wszystkie dziwne, czasem radosne, a czasem też i bolesne przeżycia, których doświadczyłam w ciągu ostatnich czterech lat na warsztatach u Gayi i Mariusza…a którym wszelkie słowa zdają się odbierać ich mistycyzm….ale przecież one też mają swą wartość….uczę się na nowo w nie wierzyć…czuć…rozróżniać…bo mają, także i dla mnie, znaczenie, silę…przekazują energię…bo jak powiedziałaś ostatnio Gayu„…i słowo stało się ciałem”…niech się więc stanie…:) …oddychałam….pojawił się smutek, żal, złość, gniew, ból, krzyk, łzy….dotykałam ran, które wciąż zdawały się jątrzyć w głębi mej duszy….ran trudno dostrzegalnych dla innych, a czasem i dla mnie samej…podszedł drugi człowiek…i pojawił się strach….strach przed bólem, przed odrzuceniem…a człowiek dmuchał, gładził i powoli zabliźniała się rana…tą energią Miłości, Światłem….uśmiechnęłam się….a potem już śmiałam…prawdziwie….na nowo budziło się moje wewnętrzne dziecko i zaczęło przezywać emocje, dotąd trzymane na wodzy…zjawiła się Prawda – to mój Bohater….zaakceptować Demona – nie było łatwo…wielkie odkrycie, że to właśnie On daje mi siłę, która pcha mnie wciąż do przodu i pozwala pokonywać trudności , zmieniło moje życie…wciąż jest w nim dużo strachu, także przed śmiercią….wiec pojechałam na warsztaty „Śmierć i Odrodzenie”…i umierałam, by o świcie rodzić się na nowo….a wraz ze mną umierały me lęki i blokady… …choć to niewiarygodne każdy warsztat Gayi i Mariusza jest inny, nowy, niepowtarzalny, każdy zdaje się iść coraz dalej, głębiej…a ja z każdym krokiem jestem coraz bliżej siebie…coraz bardziej wolna i pogodzona ze sobą…coraz realniej, prawdziwiej widzę sytuacje, życie, ludzi, samą siebie…coraz wyraźniej wiem czego chcę i staram się to wyrażać…akceptuję, że nie rozumiem….i już nawet nie chcę zrozumieć…chcę czuć…jak najpełniej….jak tylko potrafi ta kobieta dojrzewająca we mnie…coraz bardziej świadoma siebie….swych słabości…i swej mocy…świadoma niepowtarzalności i ulotności chwili…życia…coraz pełniej czująca…w każdym kawałku ciała energię, która płynie…energię Miłości…i za tę Miłość we mnie….do mnie, do ludzi, do Boga, do życia, drzew, zwierząt, tańca….Dziękuję….:)
Kasia, warsztat szamański Śmierć i Odrodzenie