Dominika, Szkoła Tantry Serca, 2-letnia Formacja Psychodynamiki Relacji i Komunikacji Ciała, sp. 5, 2024

Spotkanie nr 5 Szkoły Tantry Serca to dla mnie czas sprawdzianu, podsumowania tego ile zrozumiałam z przekazanych lekcji i czy potrafię korzystać z danych mi narzędzi.

Sprawdzając samą siebie znalazłam błąd i szybko zaczęłam szukać właściwych odpowiedzi, które odnalazłam w naturze. Odezwały się we mnie ostatnie 'straszki’, które były potrzebne na tej ostatniej prostej, aby bardziej świadomie zakończyć szkołę tantry i śmielej kroczyć ścieżką tantry. Myśl o zbliżającym się spotkaniu z Kali sprawiła, że zwątpiłam. Postanowiłam, że „zmieniam!” i wyszłam do natury. Zadając sobie pytanie po co tu jestem? Natychmiast dostałam odpowiedź. Siedząc na jednym z korzeni drzewa, opierając się plecami o pień, usłyszałam dźwięk pulsującej Ziemi, czułam puls, drżenie drzewa na swoich plecach. Zaprosiłam Kali do siebie.

Intuicja – tak słyszę głos intuicji coraz częściej, a na tym warsztacie i w dni przed nim, był on bardzo słyszalny. Po powrocie z warsztatu otwieram szufladę, a w niej mój pierwszy obrazek wykonany farbami od czasu dzieciństwa. To co na nim widzę, przedstawia te same wzory, które widziałam i malowałam na spotkaniu z Kali. Jestem zszokowana!

Podczas warsztatu uczestniczę pierwszy raz w kręgu kobiet. Jest to ciekawy czas. Każda z 23 kobiet jest wyjątkowa, w każdej odnajduję cząstkę siebie. Dociera do mnie, że ten kręg sprawił, że odblokowała się czakra gardła. Powiedziałam rzeczy, które były zaskoczeniem dla samej siebie. Gaju dziękuję za tę chwilę.

W oczekiwaniu na Kali przeżyłam spotkanie dwóch mocy „dobra i zła”. Tańcząc na przeciwko drugiej kobiety, spotkały się dwie energie. Spotkanie to wyglądało jak scena z filmu fantasy, gdzie dwie moce walczą ze sobą. Lecz tu nie ma żadnej walki fizycznej, jest kontakt wzrokowy i to coś wypływające z wnętrza, co sprawia, że „dobro” zwycięża i zaraża dobrem przeciwnika. Tu odczułam co znaczy Jestem silna, mam moc.

Najpiękniejszy rytuał. Spotkanie z Kali. Moment rozpoznania w sobie Kali jest kolejnym pięknym przeżyciem jakiego doznałam na warsztacie. To odnalezienie w sobie ostatniego kawałka układanki, zaakceptowanie go, przytulenie i włożenie go w ciało. Stare porzekadło mówi, że jeden obraz zastępuje 1000 słów. Dodaję od siebie, że to co czułam i czego dotknęłam zastępuje miliony słów i obrazów.

Po spotkaniu z Kali natura po raz kolejny odpowiedziała niesamowitym malunkiem na szybie okna w pokoju w którym spałam. Dla mnie to przytulone postacie, tańczące plemię, korzenie.

Byłam na kilku rozdaniach dyplomów z okazji zakończenia nauki. Ale żadne nie było tak magiczne i wzruszające jak to w Modrej Rzece. Z miłością patrzyłam na nowo narodzone Istoty. Istoty, które są piękne, wyprostowane, uśmiechnięte, silne, odważne, kobiece, męskie i śmiało kroczą przed siebie. Tekst, który widnieje na dyplomie porusza mnie, sprowadza do przemyśleń, uważnego i bardziej świadomego życia w zgodzie ze sobą, z naturą. Tak aby TWORZYĆ nowy, wolny świat.

Po piątym spotkaniu czuje się tak, jakby w moje ciało, w klatkę piersiową i brzuch, wpuszczono miliony świetlików, które latają sobie swobodnie w różnych kierunkach, rozświetlają i rozgrzewają moje ciało od środka. Niesamowite uczucie. Wyjechałam z warsztatu pełna, wypełniona, obfita, bardzo szczęśliwa i wdzięczna.

Dziękuję Krasnoludkom za wspólnie stworzoną bajkę i transformację. Jesteście cudowni i ważni dla mnie.