Marcin, Szkoła Tantry Serca, 2-letnia Formacja Psychodynamiki Relacji i Komunikacji Ciała, sp. 5, 2024

Przybywając do Nowej Morawy wchodzę w bezpieczna przestrzeń, która wrzuca mnie w najbardziej szalone przygody. Na tym zjeździe przeżyłem zarówno loty w kosmos jak i wejście w najgłębsze dotąd zakątki siebie i często działo się to w tym samym czasie. Odkryłem, że pozwolenie sobie na moją wrażliwość rozpuszcza też świat dookoła, a jego rozpuszczenie pozwala na coraz głębsze pozwolenie sobie na moją wrażliwość, takie naczynia połączone, że nie ma różnicy między dawaniem, a braniem jest to jednym i tym samym. Przyjeżdżając na pierwszy warsztat byłem zagubionym chłopem w wyparciu samego siebie, kurczowo trzymającym się analitycznych wywodów swojego umysłu dlaczego warto pozostać zgorzkniałym poważnym człowiekiem. Podczas tantry nikt nie prowadzi za rękę nikt nie każe być jakimś, chodzi o oczyszczenie się z blokad, które zbieramy w tym życiu jak i w poprzednich poprzez swoje otoczenie i w rezultacie pozwolenie sobie na nowe nieznane, przejście za granie strachu bezpieczeństwa, wyjście ze swojej stęchlizny 😉 tam pojawia się nowe czystsze bliższe naszemu prawdziwemu ja, spójniejsze pełniejsze.

Wracając do świata dostaje możliwość wyborów w znanych sytuacjach wyjścia ze swoich znanych schematów, odwagę do bycia wrażliwym, poczucie swojej sprawczości co łączy się z wzięciem odpowiedzialności, że ja to świat, świat to ja. Szczerze potrafię powiedzieć, ze kocham siebie, kocham więc chce być aktywny w tym świecie, chce kierować świat i siebie ku wyższej wibracji.

Ściskam krasnoludki, krasnoludek Marcin