Tantryczna relacja – Co nam przeszkadza w zdrowych relacjach.

Jak zawsze w przypadku zaawansowanych pojęć, zwykły język nie jest zbyt precyzyjny, a definicje nie są w stanie określić tematu. Ponieważ tantra nie jest nauką, ale ścieżką życia. Zasadniczo musisz to przeżyć, doświadczyć… Spróbujmy jednak.

Jaki jest związek tantryczny między mężczyzną a kobietą? Co wyróżnia go spośród bardziej „klasycznej” relacji?

Można by powiedzieć, że relacja tantryczna jest relacją głębokiego intymnego kontaktu, z uwzględnieniem wymiarów fizycznych, emocjonalnych i duchowych, która jest oparta na poczuciu pełni i odwadze. Myślimy, że mamy związki tantryczne ze swoimi bliskimi i ludźmi, których kochamy, dopóki nie uświadomimy sobie jak wielkie maja znaczenie lęki, braki i projekcje w naszym życiu.

W rzeczywistości najbardziej „romantyczno–miłosne” relacje oparte są na naszych lękach, naszych brakach. Żyjemy więc z nadzieja ze on lub ona, może przynieść nam szczęście: „jeśli będę się z nią kochać, to naprawdę jestem facetem”, „jeśli on by się we mnie zakochał, oszalałabym z radości”. Rzeczywiście, przez pewien czas, czasem bardzo krótki (kilka miesięcy, kilka dni, kilka godzin, a nawet kilka minut) doświadczamy bardzo intensywnego szczęścia związanego z realizacją naszych pragnień, a ściślej naszych pożądań.

Często, gdy mówimy, że szukamy miłości lub nawiązujemy relację z kimś innym, po prostu staramy się być kochanym, pożądanym, być przedmiotem pożądania. Aby odnowić tę formę miłości, którą znaliśmy, gdy byliśmy dziećmi. Jeśli on (ona) nas kocha, to znaczy, że jesteśmy coś warci. Boimy się zobaczyć samych siebie, boimy się wejść w siebie, dlatego chcemy być pewni naszej tożsamości, a przede wszystkim, aby uniknąć dostrzegania luk, braków, które odczuwamy w sobie.

Lęki są mocnym elementem naszego życia i są z pewnością najważniejszymi czynnikami napędzającymi naszą psychikę. Jednak spośród wszystkich tych obaw niektóre wracają częściej niż inne i najczęściej są powiązane z przeciwną płcią niż nasza.

Podświadomy strach kobiet

Kobiety niosą ze sobą podświadomy strach przed gwałtem i wykorzystywaniem seksualnym we wszystkich jego postaciach. Niektóre kobiety doświadczyły tego osobiście, dlatego zrozumiałe jest, że ta trauma utrudni ich relacje z mężczyznami. Ale nawet te, które nie doświadczyły takich sytuacji, podlegają tym obawom, ponieważ przenoszony jest on przez ludzkość, a znęcanie się i przemoc, jakich doświadczają kobiety od tysiącleci, są przenoszone z pokolenia na pokolenie. Dlatego te obawy maja rację bytu, a często zachowania związane z obawami pozwalają uniknąć niebezpieczeństwa. Ale często niebezpieczeństwo już nie istnieje a obawy pozostają. W rezultacie niektóre kobiety budują rodzaj zbroi i skorupy, które uniemożliwiają im bezpośredni kontakt z mężczyznami.

Innym strachem bardzo powszechnym u kobiet, podobnie jak u mężczyzn, jest strach przed porzuceniem. Wciąż żyjemy tak, jak wtedy, gdy byliśmy bardzo mali i delikatni, potrzebowaliśmy dorosłych, zwłaszcza naszych rodziców, aby nas chronić. Może, jako dziecko, nie mieliśmy bezpiecznego środowiska, może nasi rodzice nie zachowywali się wobec nas tak byśmy czuli się zaopiekowań. Być może również kultura kraju, rodziny doprowadziła do przekazywania tego strachu przez kilka pokoleń. Tak czy inaczej, poczucie bycia samemu i doświadczanie go jako porzucenia jest jednym z najpotężniejszych lęków, które powodują, że szukamy partnera za wszelką cenę. Tutaj znowu związek wypełnia lukę, łagodzi nasze obawy, ewentualnie naprawia kontuzję i zranienia.

Z tych dwóch powodów, strachu przed agresją i strachu przed porzuceniem, wiele kobiet twierdzi, że szuka „poważnych” mężczyzn, co często oznacza, że poszukują „mężczyzn, którzy angażują się w związek”, mężczyzny, którego mogą być pewne, a jednocześnie który jest opiekuńczy, delikatny i który nie patrzy na inne kobiety. Innymi słowy, obawy te wywołują pragnienie bezpieczeństwa, a mężczyzna staje się tym, który uspokaja, chroni. I w tym momencie kobieta, zamiast sama wejść w swoją siłę i moc by wewnętrznie poczuć swoje bezpieczeństwo i przezwyciężyć te obawy  zyskując tym samym wiarę we własne możliwości ochrony, przerzuca tę potrzebę na mężczyznę. Ten ostatni staje się zatem nosicielem misji: „chronić kobietę”, ochrony, którą ponadto często spełnia całkiem dobrze, ponieważ jest to jeden z aspektów męskości. Ale jeśli żądanie to stanie się zbyt silne, i nie będzie już w stanie go spełnić, co powoduje, że kobieta jest zła na mężczyznę, którzy „nie są poważni” i nie chcą „się zaangażować”. Zaglądnij na fora randkowe i spójrz na prezentację jakich mężczyzn poszukują kobiety. Gdy mężczyzna idzie z kobietą na spacer i gdy ten popatrzy i lub co gorsza skomplementuje inną kobietę, jest natychmiast osądzany za „słabość” i „niedojrzałość”. Jest to również jedna z największych krytyk kobiet w stosunku do mężczyzn, (czasem słusznie, ale często, aby ukryć własne niedociągnięcia), podczas gdy w rzeczywistości odpowiada to strachowi u kobiety: strachowi przed pozostawieniem, porzuceniem, utratą ochrony..

Jakie strachy u mężczyzn?

U mężczyzn obawy są innego rodzaju. Dotyczą one w mniejszym stopniu potrzeby ochrony niż potrzeby bycia docenianym, zauważonym. Mężczyzna boi się „nie sprostać zadaniu”. Ma to w sobie od wczesnego dzieciństwa, ponieważ mężczyzna ma tendencję do porównywania się, konkurowania na każdy temat, nawet niewielki, jak na przykład kto sika najdalej. Takie zachowanie porównywania, testowania wobec świata, ale także wobec innych, jest częścią psychicznej konstrukcji mężczyzny. Naturalnie buduje się w tym konkurencyjnym porównaniu. To „kto ma największy rower”, „kto zagrał najbardziej zapierające dech w piersiach solo na gitarze”, i oczywiście „kto ma największy seks”… W kontekście swojej pracy mężczyzna musi również zapewnić, pokazać, że jest skuteczny, że jest silny, że dominuje w każdej sytuacji…

Ten sposób działania i myślenia nasila się, szczególnie w okresie dojrzewania w życiu młodego dorastającego mężczyzny, myśli „muszę zawsze być dobry”. Spotkania seksualne czasami przybierają formę prób, w których mężczyzna musi pokazać, jak męski jest, jak dobrze sobie radzi. Przybiera to formę Macho „i wtedy jest szczęśliwy”. Jest to także sposobem na uspokojenie się co do własnej męskości. W tym kontekście niepowodzenia erekcji lub przedwczesny wytrysk dotykają mężczyzn w głębi męskiej tożsamości. Więc naturalnie szuka otuchy w gronie swoich przyjaciół tej samej płci, z którymi ma mniej konkurencji lub testów, lub z kobietami próbując by stosunek seksualny nie zamienił się w fiasko. Mężczyzna, jeśli nie jest czystym macho, stara się jednak kontrolować sytuację, szukając odpowiednich „przycisków”, które sprawią kobiecie przyjemność. W ten sposób stara się być najlepszy, między sportowcami swojej płci, który widzi łóżko jak arenę olimpiad seksualnych, a technikiem, który wyuczył się w instrukcjach książkowych wszystkich pieszczot, które sprawią, że kobieta omdleje. Będzie szukał w seksie sposobu na wzmocnienie siebie i przezwyciężenie trudności związanych z tożsamością.

Strachy kobiet i mężczyzn tańczą we wspólnym tańcu

Możemy zobaczyć, że między mężczyzną i kobietą toczy się złożona gra.

Doceniam cię i obiecuję, że będę wierna, jeśli zapewnisz mi bezpieczeństwo”, mówi kobieta,

Ochronię cię i obiecuję, że będę wierny, jeśli ty docenisz mnie”, mówi mężczyzna,

„Nie porzucaj mnie”, a nawet „Bez ciebie jestem niczym, jeśli mnie zostawisz, umrę” powiedzieli obaj.

Nazywamy to pasją, ale Tantra uważa ją za formę relacyjnej niedojrzałości, która naturalnie prowadzi do nieszczęścia (namiętności są ulotne i pełne cierpienia), żyjąc w tym, co buddyzm nazywa samsarą, to znaczy: cykl przemian, któremu podlegają wszelkie byty i zjawiska włącznie z naszymi myślami, uczuciami i ciałami. Jest to powtarzany w nieskończoność proces tworzenia i upadku, miejsce wszystkich naszych drobnych działań, w których każdy stara się zyskać od drugiego, aby żyć, ale te małe zyski ostatecznie zamieniają się w życie z frustracją i cierpieniem. To tragedia ludzkości od tysiącleci.

No to jak inaczej?

Innymi słowy, Tantra zaprasza nas, abyśmy weszli w ruchu ewolucyjny, aby opuścili nasz archaiczny system trybu relacji z drugim. I to jest w rzeczywistości najtrudniejsze w Tantrze i dlatego tylko ludzie, którzy pracowali, aby zobaczyć swój ruch ego, projekcji i pożądania względem drugiego maja szanse wchodzić lub ewoluować swoją relacje na inny poziom.

Nie jest to wizja „elitarna”, która skłonna byłaby wierzyć, że tylko niektórzy są do tego zdolni, ale warto po prostu zauważyć, że potrzeba włożyć wiele czasu i energii, aby osiągnąć taki związek. Możliwe jest to poprzez pracę nad sobą (na warsztatach Tantry, terapii) i jeśli ktoś jest wobec siebie szczery (niestety tego najbardziej brakuje…), można się uwolnić od naszych determinacji bio-psycho-społecznych, jednocześnie nie zaprzeczając im, a opierając się na nich i powoli transformując. Mamy możliwość nawiązania prawdziwej relacji w związku z druga osoba.