Lotosowe porody

Lotosowe porody

Lotosowe porody
rytuał naszych czasów(fragmenty wywiadu wróżka)

Lotos zawsze był uważany za symbol początku życia. Jego kwiaty są unoszone przez spokojną wodę. Podobnie lotosowo urodzone dzieci są opanowane i harmonijnie się rozwijają. Tworzą pełne miłości związki, bo nie dręczą ich neurotyczne lęki z przeszłości.

Lotosowe narodziny polegają na nieodcinaniu u noworodka pępowiny, by dziecko zachowało naturalne połączenie z łożyskiem, do czasu, gdy pępowina sama odpadnie. Trwa to od trzech do dziewięciu dni. To czas przejściowy, pozwalający dziecku powoli i łagodnie oddzielić się od ciała matki. Nazwę „narodziny lotosu” wymyśliła Clair Lotus Day. Była jasnowidzem. Ponad sto razy widziała astralne wibracje pępowiny, która została przecięta. Ta wibracja pojawiała się zawsze, gdy dana osoba była chora.
Płód i łożysko wywodzą się z tej samej komórki, tak więc dziecko i łożysko są jednym, łączy je to samo eteryczne pole aury. Kiedy po porodzie placenta (łożysko) pozostaje połączona z dzieckiem, eteryczne pole wokół noworodka zasklepia się prawidłowo i gdy proces ten dobiegnie końca, pępowina odpada. Dopełniona aura sprawia, że system odpornościowy jest silniejszy. Cała siła życiowa tego organu przejdzie po sznurze pępowiny do dziecka. Przecięcie pępowiny pozbawia je pełni tych sił. Kiedy Clair Lotus była w ciąży, przepytała 20 lekarzy z oddziałów położniczych w San Francisco, skąd się wzięło przecinanie pępowiny. Okazało się, że z zasad higieny. Przestudiowała książkę Jane Goodall „In the Shadow of Man”, która podaje, że szympansy pozostawiają nienaruszone łożysko, dopóki samo nie odpadnie. Znalazłszy położnika życzliwego jej poszukiwaniom, wydała na świat syna Trimurti w San Francisco w 1974 roku i zabrała go do domu, pozostawiając przy nim pępowinę. Odtąd wiele dzieci w wielu krajach urodziło się w ten sposób, zarówno w domu, jak i w szpitalach, nawet po cesarskim cięciu.

Święte ofiary

We wszystkich kulturach pierwotnych łożysko było bardzo ważne. Pewne aborygeńskie plemię do dziś ma zwyczaj nieprzecinania pępowiny i noszenia łożyska razem z nowo narodzonym dzieckiem, dopóki ciało niemowlaka samo się go nie pozbędzie. Członkowie plemienia potrafią porozumiewać się telepatycznie i są niezwykle łagodnymi i harmonijnie żyjącymi ludźmi. Maorysi dokonują rytualnego pochówku łożyska na cmentarzu przodków, a górskie plemię Hmong z południowo-wschodniej Azji wierzy, że łożysko musi być odzyskane przez duszę po śmierci, aby zapewnić sobie połączenie z ciałem w przyszłym życiu. Dlatego łożysko dziecka z tego plemienia zostaje pochowane wewnątrz domu, w którym się urodziło. W Egipcie podczas procesji, którym przewodził faraon, tuż przed nim na długiej żerdzi niesiono wysuszone jego własne łożysko wraz ze zwisającą pępowiną. Symbole placenty już od starożytności umieszczano w świątyniach, na pieczęciach, tarczach i malowidłach jaskiniowych. Podkreślano jej podobieństwo do drzewa albo węża. Kodeks Prawa Żydowskiego również nawiązuje do starożytnej tradycji zachowania łożyska, by ogrzewało noworodka. W dawnych czasach w Szwecji ludzie zakopywali łożysko, aby ziemia stała się płodna jak kobieta. W wielu kulturach oddanie łożyska ziemi było złożeniem świętej ofiary. Również pępowina miała magiczną moc. Nigdy nie wrzucano jej do morza lub ognia, ponieważ mogło to sprowadzić śmierć. Inkowie używali pępowiny jako smoczka dla chorych dzieci, wierząc, że zawiera w sobie lekarstwo.

Bliźniak, czyli dusza

Wszystkie te tradycje wywodzą się z wiary
w istnienie ducha lub duszy, która zamieszkuje ciało fizyczne. Stąd dbałość o łożysko jest niezmiernie ważna pod względem duchowym. To szacunek oddany drzewu życia, które łączyło dziecko z matką przez dziewięć miesięcy ciąży, i które dla dziecka było pomostem między niebiańskim a ziemskim światem. W prymitywnych kulturach łożysko jest często nazywane „bliźniakiem”, „duszą”, „tajemnym pomocnikiem” lub „bratem” i zakopywane w ziemi albo umieszczane na drzewie. Szanując łożysko szanujemy swoje pochodzenie i połączenie z tym, co jest ponad rzeczywistością ziemską.

Niesamowita placenta  drzewo życia

W naszej kulturze pępowina i łożysko stały się odpadkami. Łożysko zostaje skrupulatnie zważone, zmierzone, ocenione, a wyniki zapisane.
W dalszym ciągu w wielu szpitalach stosuje się przecięcie pępowiny tak szybko po urodzeniu dziecka, że traci ono tę część krwi, która jeszcze w niej pulsuje. Często matka doznaje wtedy szoku i zatrzymuje łożysko w macicy, a wówczas konieczna jest dalsza interwencja. Propagatorzy „lotosowych narodzin” uważają, że pozostawienie pępowiny jest metaforą pozwolenia dziecku na odejście z łona wtedy, gdy jest ono na to przygotowane. Gdy odetnie się ją przedwcześnie, dziecko czeka poporodowa trauma, która później wywołuje trudności w dorosłym życiu  tak uważał już Freud.
Doktor Sara Buckley, położnik, sama zdecydowała się na „narodziny lotosu”, gdy przychodziło na świat jej drugie i trzecie dziecko.
Stało się to dzięki kontaktom z Centre for Human Transformation (Centrum Ludzkiej Transformacji www.humantransformation.com.pl) w Yarra Glen niedaleko Melbourne.  Dostrzegłam sens w „narodzinach lotosu”, gdyż pamiętam czasy mojej praktyki położniczej i dziwne, nieprzyjemne uczucie przecinania mięsistej pępowiny. Wydawało mi się wtedy, że przecinam bezkostny palec. Zajmowanie się łożyskiem wcale nie jest tak kłopotliwe, jak mogłoby się wydawać. Bezpośrednio po porodzie trzeba je trzymać na tej samej wysokości co dziecko, dopóki żelatynowa substancja nie stężeje. Potem dokładnie umyć, usuwając wszystkie zakrzepy krwi. Owinąć pieluszką z tetry i umieścić w misce z solą.
„Narodziny lotosu” stają się coraz bardziej popularne w wielu miejscach na świecie. Tworzą nowy piękny rytuał. Michael Odent, lekarz, znalazł klucz do interpretacji koncepcji „lotosowych narodzin”. Lotos zawsze był uważany za pierwotny kwiat oraz symbol początku życia. Jego kwiaty unoszone są przez spokojne wody. Podobnie lotosowe dzieci są łagodne, harmonijnie się rozwijają. Tworzą pełne miłości związki, bo nie dręczą ich neurotyczne lęki z przeszłości.
Wydawałoby się, że dzisiejsza matka może wybrać sposób, w jaki chce urodzić swoje dziecko  w domu, na typowym szpitalnym oddziale położniczym czy takim, który przypomina pokój domowy. Jednak małe dziewczynki dorastają, słuchając przerażających historii o porodach.
I choć jako dorosłe kobiety ufają intelektowi i wiedzy medycznej,
to jednak mity i lęki często zwyciężają. A przecież każde narodziny  nawet te na szpitalnym łóżku  są cudem i tajemnicą połączenia Ziemi z Niebem.

 

Korzystałam z książki Shivam Rachana
„Narodziny w nowym świetle. Lotosowy poród”,
Ravi, Łodź 2003 www.ravi.com.pl

Pierwsza Holistyczna Szkoła Rodzenia powstała w Polsce w 2002 roku
(www.desiree.com.pl, tel. 0 605 57 77 97).