Eliasz, „Śmierć i Odrodzenie” warsztat szamański 2025

Kilka tygodni temu zakończył się warsztat, który całkowicie zmienił moje życie – „Śmierć i Odrodzenie”. Podczas warsztatu zadziała się prawdziwa Magia a duch Mario wspierał procesy wszystkich uczestników. Zrozumiałem, że nie da się oddzielić śmierci od życia jak nie da się oddzielić nocy od dni. Jedno istnieje dzięki drugiemu. Porzuciłem strach przed śmiercią, rozpoznałem w niej szansę na transformację. Interakcje z jednym z uczestników pokazały mi jasno, że jedyne co zabiorę z tego świata to emocje, stan czy zasobność mojej duszy. Jeśli wypełniona będzie ona radością – zabiorę radość. Jeśli gównem odrodzę się właśnie z nim. Nic innego się nie liczy.
Zobaczyłem też w których miejscach mojego życia jestem już martwy a raczej sztywny. Dzięki temu doświadczeniu zmieniam to, „póki krew obraca w piersi czarną gwiazdę” jak pisał Zbigniew Herbert. Wprowadzam tam lekkość, humor, zabawę.

Rytuał wyznaczający moją nową życiową ścieżkę jasno pokazał mi, że remedium na moja ciężką powagę, skąpstwo jest korzystanie z moich talentów.

Doskonale odnalazłem się w służbie potrzebującym i dzieleniu się radością. Tak! Poznałem środki, dzięki którym mogę zrealizować cel mojej duszy. Potwierdzeniem tego była praca w rodzinie z innymi uczestnikami. Kiedy tylko odpuściłem mental i całkowicie oddałem siebie innym uczestnikom zadziewała się magia. Wspierając innych odczuwałem ogromne błogosławieństwo i wdzięczność. Tu na ziemi było mi jak w niebie jak w niebie. Znalazłem ten punkt, kiedy wszystko się dzieję, bo płynie prosto
ze źródła!
Tworząc mandalę mojego życia zobaczyłem też jak, że moja przeszłość stanowi solidne filary, na których mogę budować lepszy świat dla wszystkich istot. Całym sobą odczułem, że trudne sytuacje hartują nas i wzmacnają. Są jak śmierć – trampoliną do lepszego siebie. Poczułem moc płynącą z lekkości, odwagę i szczerą radość.
Jednak najważniejszą rzeczą na warsztatach było to, że z obcych sobie ludzi – uczestników stworzyliśmy plemię ludzi gotowych działać dla świata z czystą intencją. Jego siła niesie nadzieję na te czasy.

Dziękuję wszystkim prowadzącym za matczyną troskę i ojcowskie wsparcie. Za wskazanie mi drogi, uziemienie i mocnego kopa w dupę, żebym mógł wreszcie żyć pełnią, oddychać pełnią, być pełnią! Za salwy śmiechu i inspiracje! To co stare i nie potrzebne umarło. Odrodziła się magia, siła, lekkość i radość, które będę niósł przez świat dla innych.

A sama Modra Rzeka nie jest dla mnie już więcej magicznym miejscem, gdzie dzieję się cuda. To Sanktuarium, z którego serca na cały świat płynie czysta miłość i błogosławieństwo.

AMEN!