Magdalena, „Sen i Tarot”, Strasbourg 2025
Sen i Tarot to magia prowadząca prostą drogą do wnętrza mojej istoty, do serca, rozumu, zrozumienia, szczerości prawdy i radości. Pełne oddanie się i poddanie temu co jest…
Totalne odpuszczenie, ciało mówi, słucham, poddaję się nie-działaniu, puszczam siebie. Zanurzam się we własny proces, we wszystko co się pojawia, odczytuję wiadomości, przekazy i idę dalej. Prowadzi mnie instynkt. Odczuwam niezwykłą opiekę, prowadzenie i wsparcie.
Słowa i ruchy pojawiają się same. Świąt mych snów wziął mnie w taniec odczuwania, przechodzenia ze świata do świata, ze stanu do stanu, do zrozumienia, do podpowiedzi nie-wiadomo-skąd. Do odpowiedzi, do nadchodzących zewsząd znaczeń, synchronizacji, zbiegów okoliczności.
Jestem ucieleśnioną duszą… Poczułam, że nie ciało mną rządzi ale dusza mnie prowadzi, nie świat zmysłów, do którego przywykłam, a świat szerszej perspektywy, pozalogicznego pojmowania rzeczywistości i rola mojej własnej osoby.
Byłam jednocześnie mną i wszystkimi innymi pojawiającymi się postaciami, momentalnie się nimi stawałam, nie musiałam zmieniać roli, ja w nią wchodziłam a potem wchodziłam w kolejną… Jakby mnie ktoś nakierowywał na kolejne odpowiedzi i na kolejne czyszczenie. A w momencie np. gdy nie mogłam się dobudzić o poranku, czułam jakby wciąż były obok mnie anioły, które stawiały mnie do pionu! Natychmiast. Budziłam się codziennie jak w nadal toczącym się śnie, fascynującym. Odcisnął na mnie piętno na zawsze. Zmienił mnie, moje postrzeganie świata i mnie samej. Miałam poczucie subtelnego ustawiania się rzeczywistości do jej formy właściwej na ten moment, subtelny ale momentalny, szybki, nagły i jakby nigdy nie było inaczej. Poczucie jedności ze wszystkim i wszystkimi. Bycie wszystkim i wszystkimi.
Rozwiązania i znaczenia jakby czekały tylko na ten tydzień na wydobycie ich na zewnątrz. Pełnia kreacji, zabawy i radości w sercu. Gdy dosięgnęła mnie pewnego momentu nostalgia, zmieniła się w niezwykły wachlarz znaczeń, odniesień i sensu który płynie w moje życie. Wyrażałam na bieżąco wszystko, co się pojawiało.
Kim się stałam?
Kobietą, która niesie skarb otrzymany i powierzony w zaufaniu, dalej jak zmiana w sztafecie, pałeczka musi być odebrana i doniesiona do końca. A potem przekazana dalej. Teraz jest ten etap gdzie ja trzymam pałeczkę, jak wieczny ogień. Już nie czekam na moją zmianę ona już nastąpiła.
Czuję się bliżej mnie samej, bliżej moich kości, mojej skóry, mojego głosu, mojej osoby. To tam jest wszystko zawarte jeśli od siebie ucieknę to nigdzie nie zajdę
Doświadczyłam zabawy z drzewem i lasem, gdy mnie przywołał do świadomości i wyciągnął z meandrów umysłu a kazał wejść w instynkt. Las rzucał mi kłody pod nogi a drzewo się przede mną chowało… Po to bym ich znalazła już inna – kobieta idąca za swoimi nogami i ufająca. Spotkaliśmy się sercem bo to moje serce ich znalazło. Gdy odrzuciłam inne środki…
Połączyłam się z naturą i żywiołami, stanęliśmy sobie twarzą w twarz. Naprowadziły mnie na akt skruchy i przeprosin za sprzeniewierzenie się, połączyłam się z kobiecością aż do samych kości. Połączenie z moimi kośćmi na wskroś. Moje kości. Moi przodkowie duchowi.
Wspaniale było zatańczyć siebie, ten taniec zawsze na mnie czekał, był ponad muzyką, ponad wszystkim. Taniec wdzięczności. Wdzięczności do Boga, że mnie stworzył, że jestem na ziemi i że dostaję wsparcie by godnie żyć. Że zawsze wskazuje kierunki i nigdy nie zostawia gdy się gubię. Pozwala się gubić bym mogła się znaleźć świadoma odnalezienia…
Niezwykle mocne uczucie zaufania towarzyszące mi przez cały czas. Dotknęłam głębokiej kobiecości we mnie, różnych jej jakości, dumy, pewności, wrażliwości, serca, kokieterii. Siły tego, że jestem kobietą i że właśnie jako kobieta mam to życie!
Poczułam niezwykłe szczęście mi sprzyjające i błogosławieństwo, uprzywilejowanie… życiem, którym żyję, ludźmi, którzy mnie otaczają, doświadczeniami, które stają mi na drodze.
Staję dumna i pokorna wobec tego kim jestem w tym życiu, wobec życia jakie wybrała moja dusza. Wobec mnie… wobec życia… Wobec prawdy… Wobec transformacji…