Marcus, Formacja VII

(…) Po zakończeniu rytuału otworzyłem oczy, patrzyłem na palące się ognisko, na nasz formacyjny krąg, na jar w którym siedzieliśmy, na otaczający nas las, i … poczułem taki niesamowity spokój. Czułem się szczęśliwy i zjednoczony. Zjednoczony z grupą, z miejscem, z przyrodą. Poczułem jakbym wrócił do domu, jakbym wrócił do siebie.

Ostatni dzień Formacji zaczął się niesamowicie. Obudziłem się, usiadłem na łóżku i … zobaczyłem poranne Tantra SercaSłońce świecące przez nieduże okno naszego pokoju. Ale to było inne Słońce niż zwykle. Bardzo intensywne, ale przebijające przez jesienne drzewa także mogłem na nie patrzeć. I jak tak patrzyłem to zobaczyłem pulsowanie. Pulsowanie Słońca, które rytmicznie zmieniało świetliste barwy z żółtej na białą. I poczułem, że moje serce i moje ciało i mój oddech również pulsują zgodnie z rytmem pulsowania Słońca. Świetliste słoneczne promienie przeszywały niebo wokół. I jak tak pulsowaliśmy to … nagle wokół Słońca pojawiły się kolory tęczy. Słońce w przepięknym tęczowym kręgu. Cudowny widok z którym zjednoczyłem się na dłuższą chwilę … do odgłosu gongu. 

Po śniadaniu poszliśmy do jaru na rytuał szamański. W czasie rytuału pojawiały mi różne pojedyncze rzeczy. Aż pod koniec, zobaczyłem ścianę lasu. Las wyrastał na małym wzniesieniu. Poniżej były wciąż tlące się zgliszcza. Zgliszcza po odbytej bitwie. Obraz dość mroczny. Trochę przypominający pierwsze sceny z Tantra SercaGladiatora. Wokół nie było żywych istot … aż nagle zobaczyłem wychodzące z lasu postaci. Coraz więcej i więcej osób. Wojownicy, mężczyźni, kobiety, dzieci, wyglądali jak germańskie plemię. I trzymając się za ręce, wolno i spokojnie wychodzili z lasu ,tworząc krąg. Ogień stawał się coraz większy i jaśniejszy, jakby przeistaczając się w ogromne ognisko. W pewnym momencie postaci zatrzymały się, i w tym kręgu, trzymając się za ręce, przyglądały się jak zgliszcza się wypalają. I przyszło do mnie, że to wypala się świat, świat stworzony przez Rzymian, ponad 2 tys. lat historii. Po zakończeniu rytuału otworzyłem oczy, patrzyłem na palące się ognisko, na nasz formacyjny krąg, na jar w którym siedzieliśmy, na otaczający nas las, i … poczułem taki niesamowity spokój. Czułem się szczęśliwy i zjednoczony. Zjednoczony z grupą, z miejscem, z przyrodą. Poczułem jakbym wrócił do domu, jakbym wrócił do siebie.

 

Marcus, Szkoła Tantry, Formacja VII 10.2014