Eva, warsztat Tantra Serca dla Par

Pewne doświadczenia trzeba przeżyć –  jako para. Bycie razem w sytuacjach ekstremalnych, a taki tu nam G&M stwarzają, sprawia, że bardzo szybko można zdiagnozować, czy jesteśmy dla siebie stworzeni.

I zdiagnozowałam! My jesteśmy! Mam wręcz teraz głębokie poczucie, że moje prawdziwe życie właśnie się zaczęło! Teraz, z nim! Wcześniej byłam jak śpiąca królewna, niby żywa, a jednak nie do końca. Potrzebowałam pocałunku miłości, który sprawił, że poczułam życie w sobie, w każdej komórce mojego ciała.

Po raz pierwszy poczułam się, tak aż do kości – kobietą, piękną kobietą. Słyszenie tego, a odczucie w środku siebie to dwie różne sprawy! Stało się to dzięki wspólnej pracy/zabawie z moim mężczyzną. Przyjechałam z nim jako Ja i On. Wyjechaliśmy MY, aż do trzewi. Razem śmialiśmy się, płakaliśmy, wrzeszczeliśmy i tańczyliśmy, toczyliśmy walkę…o sznurek!!! Wszelkie bariery, zahamowania między nami ulotniły się, a my wtopiliśmy się w siebie, granice między naszymi ciałami zaniknęły, staliśmy się jednym. I jesteśmy i będziemy!
Moje  ciało w trakcie warsztatów zostało sprowadzone do fizycznego wyczerpania, sponiewierania, umęczenia, aby w pewnym momencie nabrać niezwykłej lekkości, elastyczności. Wszelkie myślenie, kombinowanie zostało odcięte i wtedy na wierzch wylazły moje najgorsze lęki dotyczące bycia z kimś kogo kocham! Moja chęć ucieczki! I to właśnie był najlepszy moment na konfrontację, nazwanie i pożegnanie przekonań, które mogłyby zniszczyć, zatruć miłość. Pożegnałam! Szszu!
Jako dodatkową, całonocną pracę w parach i po zajęciach przeżyliśmy najlepszy sex w naszym życiu, taki jak opisują tantryczne książki, ale i tak nikt w to nie wierzy. I słusznie, bo to trzeba przeżyć we własnym ciele.

Eva, warsztat Tantra Serca dla Par